środa, 8 lutego 2017

Wszyscy zdradzają

Nie tak dawno, tak mi się życie ułożyło, że znalazłam się w kinie na Sztuce kochania. Generalnie filmów oglądam bardzo niewiele dlatego też, niekoniecznie opowiem Wam o świetle, scenografii czy kostiumach bo najzwyczajniej w świecie kompletnie się na tym nie znam, nie wiem co to znaczy, że ktoś coś dobrze zagrał, że film był dobry. Wiem za to co mi się podobało bardzo a co trochę mniej. Jakie emocje wzbudziły we mnie prezentowane obrazy i do jakich przemyśleń nakłoniły i o tym będzie dziś.



MUZYKA

Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę, to duży napis na początku filmu mówiący o tym, że o muzykę do Sztuki kochania zadbał nikt inny jak JIMEK. Ponieważ kocham go miłością szczerą (choć niestety nieodwzajemnioną), wszystko co by nie wypuścił w świat bardzo, bardzo mnie urzeka i zachwyca. 
Była też piękna pieśń w wykonaniu Ani Rusowicz W co mam wierzyć , polecam, Ewa M.:




Generalnie w połączeniu z prezentowanymi obrazami, bardzo ładnie to wszystko wygląda.



MAGDALENA BOCZARSKA

Tak jak wspominałam, nie za bardzo znam się na grze aktorskiej zatem jedynie co mogę powiedzieć, że nie lubię tej Pani ALE to, co tu zrobiła bardzo mi się podobało. No. I tyle.



SZTUKA [NIE] KOCHANIA

Ja wiem, że film miał na celu ukazanie walki o wolność słowa, o świadomość i samoświadomość Polek i Polaków. Że gdyby nie Pani Michalina to mniej przyjemnie żyłoby się nam wszystkim. Że lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, że trzeba walczyć o swoje przekonania, nie bać się i iść do przodu na przekór wszystkiemu i wszystkim. I wreszcie, że kochanie - fizyczne czy duchowe - to nie lada sztuka. Jak zapewne się domyślacie, jest w tym filmie również kilka scen seksu. Małżeńskiego, niemałżeńskiego, w stałych i niestałych związkach, z miłości do siebie nawzajem i z miłości do miłości. Oglądając ten film, mam nieodparte wrażenie, że wszyscy zdradzają, że wszyscy kłamią, że tak skonstruowany jest ten świat. I tam, pada dwa razy takie zdanie, które mnie mocno uderza i jakoś tak skłania do refleksji. Nie ważne co zrobi, i tak wiem, że kocha tylko mnie. Naprawdę? Automatycznie rodzi się we mnie jakiś taki wewnętrzny bunt. Bo przecież jakby kochał*, to by nie poszedł w tango. I rozumiem, że takie czasy, że wszystko jest łatwiej dostępne, że chciał tylko się zabawić i to nic nie znaczy, że był bardzo, bardzo smutny bo akurat mu kot zdechł a ona była taka miła i jeszcze milion milionów innych wymówek - mniej lub bardziej racjonalnych, na wyższym lub niższym poziomie. Ja to rozumiem. Naprawdę, rozumiem. ALE! Ha! Właśnie istnieje jedno ale. Niewątpliwie wszystko można, nie wszystko się jednak powinno. Dlatego też, jeśli ta Twoja ukochana co to niby do końca życia miała być Twą gwiazdą najjaśniejszą, jakoś tak nagle Ci zbrzydnie, miej na tyle odwagi i szacunku do tego co Was łączyło przez te trzy miesiące/ rok/ ewentualnie 8 lat i powiedz jej, że to już nie to. Że masz kogoś innego. Że chcesz czegoś innego. Tak jest po prostu w porządku. A potem możesz iść w cholerę i bzykać kogo chcesz i jak Ci wygodnie.







A sam film polecam zobaczyć.





* na potrzeby tegoż wpisu jest tylko wersja męska. no bo wiecie - jestem kobietą. żeby była jasność - to równie dobrze ONA może być zdradliwą francą. równouprawnienie czy coś. poza tym... wszyscy zdradzają, prawda?

5 komentarzy:

  1. trafne, zgadzam się, popieram, ukłony i uszanowannie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1oo % prawdy �� sama bym lepiej tego nie ujęła ��
    ciotka klotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem... Ale muszę tu powiedzieć, że nie wszyscy zdradzają. Znam bardzo dobrze takiego jednego...

    OdpowiedzUsuń