piątek, 19 lipca 2019

Nie udawaj Greka czyli Rodos po mojemu

Polecieliśmy do Grecji. Na Rodos, do Faliraki. Nie wiedziałam czego się spodziewać ale żeby spełnić odwiecznie przekazywaną nam wszystkim prawdę o tym, że podróże kształcą zrobiłam mały "risercz". Dzięki niemu dowiedziałam się co znaczy Kalimera i Efharisto, czego warto spróbować, co chciałabym zobaczyć, jak się przemieszczać. Lecicie ze mną? 


Pierwszy raz w życiu zdecydowałam się na opcję all inclusive. Niby fajnie ale ja jednak za bardzo czułam się prowadzona za rękę. Kiedy rok temu 'wymyśliłam' sobie Rzym, czułam satysfakcję gdy wszystko się udało. Tutaj niestety tego zabrakło chociaż usilnie próbowałam nadrobić braki w tym zakresie poprzez prywatne wycieczki fakultatywne ;) I tak, wybraliśmy do do stolicy wyspy drogą morską, do zatoki Anthonego Quinna pieszo (o Panie, jak to było daleko!), do Lindos autobusem. Co warto wiedzieć przed wizytą na tej uroczej wyspie a o czym kłamią lub nie mówią internety?

AUTOBUSY

Zarówno internety jak i panie rezydentki z biura podróży, ostrzegały, że komunikacja autobusem bywa raczej utrudniona. Wynikać to miało, z greckiego stylu życia czyli siga, siga (na spokojnie, powolutku) oraz generalnych braków takowej komunikacji czy niewłaściwie działających rozkładów jazdy. Niczego takiego nie doświadczyliśmy, wszystko ładnie opisane, kierowcy zatrzymują się na 'machanie' ale powiedzmy, ze dla dziewczyny z małej miejscowości, która często gęsto wzywała busa do domu w ten sam sposób - żadna nowość. Najdłuższe opóźnienie autobusu z jakim się spotkaliśmy wynosiło bodajże 3 minuty. Polecam!

CYKADY NA CYKLADACH

Jeśli myśląc o cykadach wyobrażacie sobie urocze, dźwięczne świerszczyki to jesteście bardzoooooo daleko od prawdy. Cykady
z Rodos (i pewnie wszystkie inne też) są szalenie głośne, brzydkie

i niemal nigdy nie śpią. Nie stwarzają jednak żadnego zagrożenia dla człowieka więc w zasadzie nikt nie zwraca na nie uwagi.



DRINA GONI KOLEJNY DRIN

Wieczorne wyjścia na miasto w Faliraki to obowiązkowe must have wizyty w tym miasteczku. Podobno to małe, rodyjskie Vegas. Jeśli chcecie zostać mistrzami cebuli i ugrać coś więcej niż jednego darmowego drineczka, warto się trochę poprzekomarzać z lokalnymi promotorami, poudawać, że jeszcze nie do końca wiecie gdzie chcecie iść a gwarantuję Wam, że nastąpi cudowne rozmnożenie darmowego, greckiego alkoholu. Nie należy natomiast targować się w taksówkach. Nie jest to dobrze widziane. Uśmiech i kilka słów wydukanych po grecku, w tym wypadku pozwoli Wam więcej załatwić ;)

Wracając do drinów... Kto nie lubi Ouzo a nie za bardzo zna się na alkoholach tego świata, niech nie zamawia w ciemno szota o nazwie sambuca. Nie polecam 😂

Warto podkreślić, że Grecy są strasznie mili i nawet jeśli tylko chwilkę z nimi porozmawiasz czy przeczytasz menu przed lokalem nic nie zamawiając i tak będą się z Tobą żegnać bardzo serdecznie.


LINDOS

Jeśli szukacie wąskich uliczek, białych domków i pięknych widoków, Lindos będzie idealnym wyborem. Wyjście na akropol nie jest wcale tak skomplikowane jak zapowiadano w niektórych przewodnikach i nie wymaga wspomagania się... 'osiołkową' taksówką. Za całe 8 euro na szczyt może Was zawieźć najprawdziwszy osioł. Nie korzystaliśmy ofkors i nie polecamy! Polecamy za to zainwestować 12 euro w możliwość zwiedzania starożytnych ruin z zapierającymi dech w piersiach widokami na morze i zatokę Św. Pawła w kształcie serca! Podobno do tego miejsca w 58 r. n.e przypłynął Św. Paweł Apostoł i od tego momentu datuje się początek chrześcijaństwa na wyspie. 
Lifehack dla panów: Podobnie jak pod wierzą Eiffla nie poleca się klękania w celu wiązania butów przed dziewczyną 😂😂😂





RODOS NA RODOS

Obowiązkową była oczywiście wizyta w stolicy wyspy. Miasto założone w 408 r. p.n.e, które naprzemiennie należało do Greków, Turków czy Arabów.
Nasz środek transportu: jakiś taki ni to stateczek ni to tramwaj wodny. Fajnie, miło, szybko
i przyjemnie. Koszt: 8 ojro od osoby. Tutaj również czeka na Was wiele, zagmatwanych uliczek, sporo starych murów (średniowieczne, o długości 4 km). Gdzieś pomiędzy nimi, czeka na Was gitara, która wisi i oczekuje aż na niej zagracie ;)


DLA KAŻDEGO COŚ MIŁEGO

Przy wyborze miejscowości kierowaliśmy się tym, że chcemy zarówno wypoczywać, zwiedzać, jeść, bawić się, chodzić, oglądać kamyczki przez krystalicznie czystą wodę i parzyć sobie słońcem skórę. Wszystkie te zadania zostały zrealizowane na piątkę z plusem. Faliraki to troszkę takie nasze Mielno ;) Z tym, że morze czystsze i bardziej słone a i pogoda zawsze wzorowa. Prawie zawsze bo kilka dni po naszym powrocie do Polszy, na Rodos deszcz i zawieruchy. Nam się w każdym razie udało. Osobiście następnym razem wybrałabym raczej opcję śniadania i obiadokolacje aleeeee to wiadomo kwestia bardzo indywidualna. A Wy, dokąd mnie zabierzecie? :)

PS. Nie spuszczajcie papieru toaletowego w toalecie. Nie można! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz